Glista ludzka

 

Glista ludzka jest pasożytem jelita cienkiego człowieka. Jej obłe ciało średnicy 3-6 mm pokrywa gruby, delikatnie prążkowany, napięty oskórek barwy różowej lub kremowej. Dojrzała samica glisty ludzkiej osiąga 40 cm długości, natomiast samiec 25 cm.

W ciągu doby samica glisty ludzkiej produkuje do 200 tysięcy mikroskopijnej wielkości jaj, ale raczej mało prawdopodobne jest, żeby z któregoś rozwinęła się glista ludzka. Dlaczego? Otóż cykl życiowy tego pasożyta jest uwarunkowany wieloma czynnikami. Przede wszystkim jajo musi trafić nie gdzie indziej, tylko do gleby, o co w warunkach dobrze rozwiniętej bazy sanitarnej jest raczej trudno. Gdy już znajdzie się w glebie, jajo musi zastać tam odpowiednie warunki – nie może być za sucho ani za mokro, tylko w sam raz, no i nie może być za zimno, bowiem zarodek jaja dojrzewa w temperaturze powyżej 36 °C. Jeśli te warunki zostaną spełnione, to w ciągu około miesiąca rozwija się w jaju larwa glisty ludzkiej, która nie opuszcza jaja, tylko czeka. Na co czeka? Na to, żeby połknął ją jakiś człowiek.

Tutaj zapewne wielu zadaje sobie pytanie: – Skoro jaja glisty ludzkiej znajdują się w glebie, to jak można je połknąć? Przecież nikt nie je gleby! – W rzeczy samej, gleby raczej się nie jada, ale można mieć nią ubrudzone ręce. Inną możliwością, chyba bardziej prawdopodobną, są niedomyte warzywa, na które dojrzałe jaja glisty ludzkiej mogą zostać przeniesione przez duże krople deszczu, rozbryzgujące glebę na kilkanaście centymetrów, a nawet wyżej. Tę samą rolę może spełnić także intensywne podlewanie grządek.

Połknięcie jaja glisty ludzkiej nie oznacza jeszcze glistnicy – choroby pasożytniczej spowodowanej zasiedleniem jelita cienkiego glistą ludzką. Najpierw musi ono przebrnąć specjalnie na taką okoliczność zakwaszone środowisko żołądka, które jest zabójcze dla wszystkich drobnoustrojów. I tutaj staje się jasne, dlaczego larwa glisty ludzkiej nie opuszcza jaja, tylko pozostaje wewnątrz niego niczym w kapsule ułatwiającej przebrnięcie przez ten zabójczy odcinek drogi do celu, którym jest jelito potencjalnego żywiciela.

Kwas żołądkowy jest substancją niezwykle żrącą, więc może przeżreć także osłonkę jaja, a wówczas larwa zginie, chyba że ma szczęście, bo ofiara ma obniżoną kwasowość żołądka, albo wypiła dużo płynów w trakcie posiłku, czym rozcieńczyła kwas żołądkowy. Wówczas larwa dociera do jelita cienkiego, uwalnia się z otoczki i... rozpoczyna kolejną niebezpieczną wędrówkę.

Na razie larwa glisty ludzkiej jest mikroskopijnej wielkości. Żeby dorosnąć, musi zawędrować do płuc. Małe rozmiary ułatwiają jej to, ale pod warunkiem, że na swej drodze napotka w ścianie jelita wyłom, zwany wrotami zakażenia, czyli nadżerkę, przez którą przeniknie do krwiobiegu. Jeśli takiego wyłomu nie napotka, zostanie wydalona ze stolcem i zginie.

Po przeniknięciu do krwiobiegu, larwa glisty ludzkiej pozwala nieść się prądowi krwi, aż trafi do pęcherzyka płucnego. Na swej drodze czyha na nią system odpornościowy, więc i tu larwa musi mieć sporo szczęścia, żeby trafić na osłabienie owego systemu u ofiary. Gdy po tych wszystkich perypetiach, larwa glisty ludzkiej dotrze wreszcie do pęcherzyka płucnego, a więc poczuje powietrze, wypuszcza haczykowate wyrostki, za pomocą których zakotwicza się w tym miejscu na około miesiąc. Dlaczego larwy glisty ludzkiej preferują akurat pęcherzyki płucne? Otóż do dalszego rozwoju niezbędny jest im tlen, którego w pęcherzykach płucnych mają pod dostatkiem.

W pęcherzyku płucnym larwa glisty ludzkiej rośnie do dwóch milimetrów długości i przepoczwarza się w pełzającego robaka, który wypełza z pęcherzyka płucnego do oskrzelika i kieruje się w górę dróg oddechowych. Robak larwy glisty ludzkiej, pełznąc przez oskrzela i tchawicę, podrażnia ich ściany wywołując charakterystyczne pochrząkiwania, czasami nawet napadowy kaszel, dzięki czemu strumień powietrza ułatwia mu podróż w stronę gardła, gdzie zostaje połknięty w bezwarunkowym odruchu połykania śliny i trafi do żołądka.

Robak larwy glisty ludzkiej nie posiada otoczki jaja, jak larwa, więc jest od niej mniej odporny na działania kwasu żołądkowego, ale za to posiadł zdolność poruszania się, co znacząco zwiększa jego szansę na przebrnięcie tego nieprzyjaznego środowiska i dotarcie do ostatecznego celu podróży – jelita cienkiego człowieka, gdzie przepoczwarza się i osiąga dojrzałość płciową.

W jelicie cienkim człowieka dojrzała glista ludzka przeżywa od sześciu do dwunastu miesięcy. W tym czasie samica produkuje od trzydziestu sześciu do siedemdziesięciu dwóch milionów jaj, z czego ledwie kilka zasiedli jelito cienkie kolejnej ofiary. Tak niezwykle skomplikowany jest cykl rozwojowy glisty ludzkiej.

Jeden z objawów zarażenia glistą ludzką już znamy. Są to pochrząkiwania bądź napadowe kaszle sprowokowane wędrówką robaka larwy glisty ludzkiej przez oskrzela i tchawicę. Jednak są one tak niespecyficzne, że nie sposób na ich podstawie zdiagnozować owo zarażenie. Zresztą, występują one nie dłużej niż 6 godzin, po czym same ustają, więc szczególnej uwagi raczej się do nich nie przywiązuje.

Z kolei objawów zasiedlenia jelita cienkiego przez dorosłe osobniki glisty ludzkiej praktycznie nie ma. Wprawdzie podciąga się pod nie różne niespecyficzne objawy, jak alergie, napady duszności, bóle brzucha, kolki, wzdęcia, zaparcia lub luźne stolce, obniżenie zdolności do pracy czy nauki, ale trzeba pamiętać, że podatni na zarażenie pasożytami są ludzie z osłabionym systemem odpornościowym, a więc chorzy, toteż owe niespecyficzne objawy przypisać należy raczej jakiejś chorobie, a nie pasożytom.

Między bajki należy włożyć opowiastki, iż glist w jelicie cienkim może być tak dużo, że potrafią zbić się w kłąb i zablokować jego drożność. Owszem, takie przypadki miały miejsce, ale dawno, dawno temu, kiedy ludzie żyli w specyficznych warunkach. Wodę czerpali ze studni, nieopodal której stało szambo, którym nawozili ogród. Na co dzień jedli polewki na wodzie, od święta okraszone odrobiną skwarków. Jeśli zatem takie wypadki mają jeszcze miejsce, to tylko w krajach Trzeciego Świata.

Glista ludzka jest pasożytem odżywiającym się częściowo strawionymi substancjami znajdującymi się w treści pokarmowej. Jest to dla nich sytuacja iście komfortowa, ponieważ o nic nie muszą się martwić, bo wszystko, co jest im potrzebne do życia, mają dosłownie pod nosem. Nie mają więc jakiejkolwiek potrzeby manifestowania swojej obecności, bo i po co? Z tego względu nie ma jakichkolwiek objawów wskazujących na zarażenie tym pasożytem. Najczęściej o tym, że nasze jelito cienkie zasiedlała glista ludzka, dowiadujemy się post factum, czyli wówczas, gdy dobiegną jej dni i martwą przypadkiem zauważymy w stolcu.

Trzeba zacząć od tego, że glistą ludzką nie można zarazić się od człowieka, nawet jeśli jest on nosicielem. Jajo glisty ludzkiej, żeby nabyło zdolność inwazyjną, musi przeleżeć co najmniej miesiąc w glebie. No, chyba żebyśmy jedli komuś dosłownie z ręki, a on miałby ręce ubrudzone ziemią... Wtedy jest to możliwe.

Poza rękoma ubrudzonymi ziemią, ludzie najczęściej zarażają się tym pasożytem jedząc warzywa i owoce ogrodowe – truskawki oraz poziomki. Jak się ustrzec tego zarażenia? Raczej nie sposób. Nie można wszak każdej truskawki, nie mówiąc o poziomkach, wyszorować dokładnie szczotką. To samo dotyczy liści sałaty – nie można ich dokładnie umyć. Trzeba też wiedzieć, że zbyt intensywne mycie liści sałaty skutkuje wypłukaniem z nich deficytowego kwasu foliowego. Co więc począć?

Najlepszym lekarstwem na wszystkie choroby, w tym choroby pasożytnicze, jest zdrowie. Bardzo dobrym symptomem zdrowia jest to, że zdrowego nie imają się żadne pasożyty, więc skupmy się na zdrowiu jako najlepszej obronie przed wszystkimi pasożytami, nie tylko glistą ludzką.

Natomiast jeśli ktoś ma jakieś kłopoty zdrowotne, jakieś drobne kłopoty, do których nie przywiązuje większej wagi, to choćby nie wiadomo co robił, nie wiadomo jakie wymyślne zabezpieczenia stosował – pasożyty tak czy siak go dopadną, bo jest on dla nich bardzo atrakcyjnym obiektem do łatwego zarażenia.

Zanim odpowiemy sobie na pytanie, jak leczyć zarażenie glistą ludzką, czy też pozostałymi pasożytami, odpowiedzmy sobie na pytanie, czy leczyć. Czy aby leczeniem nie wyrządzimy sobie więcej szkód, niż owe pasożyty nam wyrządzają (jeśli są); czy warta skórka za wyprawkę. Musimy bowiem zdać sobie sprawę, że zasiedlenie organizmu przez pasożyty jest odzwierciedleniem jego kiepskiej kondycji. Czy zatem zastosowanie w tym wypadku chemicznych trujących środków nie osłabi jeszcze bardziej tej i tak już nie najlepszej kondycji?

W przypadku glisty ludzkiej, to nie wiadomo kiedy podjąć leczenie. Najsensowniej byłoby wówczas, gdy larwa przebywa w pęcherzyku płucnym, ale po pierwsze nie ma środków umożliwiających zabicie jej w tym miejscu, a po wtóre, jaki jest sens zabić ją, a trupa pozostawić w pęcherzyku płucnym? Jak go stamtąd usunąć? To lepiej zaczekać, niechaj sama wylezie. Zresztą, i tak nie ma metody pozwalającej stwierdzić, że w którymś z czterystu milionów pęcherzyków płucnych przepoczwarza się jakaś larwa glisty ludzkiej.

Drugą okazją jest przyłapanie robaka larwy glisty ludzkiej na drodze z pęcherzyka płucnego do gardła, tylko jak go przyłapać? Pochrząkiwania czy nawet napadowe kaszle, które temu towarzyszą, mogą zwiastować wiele innych chorób, więc co – w ciemno zastosować chemiczny środek, bo a nuż to glista ludzka?

Ewidentnym objawem zarażenia glistą ludzka jest wykrycie w stolcu martwego osobnika, ale wtedy to już po ptokach. Wprawdzie możliwe jest, że jakieś osobniki pozostały w jelicie cienkim, ale równie dobrze może ich nie być.

Można jeszcze oddać kał do badania na obecność jaj glisty ludzkiej, ale pozytywny wynik badania nie da nam odpowiedzi, w jakim wieku jest samica, która te jaja produkuje, i czy za miesiąc bądź tydzień nie dobiegnie kres jej życia.

Ziółkiem, którego glisty ludzkie nie lubią, więc szybko opuszczają przewód pokarmowy żywiciela, jest glistnik. Także lewatywy z naparu piołunu są bardzo pomocne w usuwaniu glisty ludzkiej, ale tylko z jelita grubego.

Autor: Józef Słonecki