Suplementy diety jako leki

Ostatnio coraz częściej pojawiają się doniesienia o szkodliwości tzw. suplementów diety. Miały one zapobiec chorobom, wydłużyć życie, a okazuje się, że jest akurat odwrotnie. I w zasadzie nie można się temu dziwić - natura zawsze upomni się o swoje, gdy próbuje się ją oszukać. Dlaczego stosowanie suplementów diety jest oszukiwaniem natury? Ano dlatego, że są to po prostu leki, a nadużywanie leków jest zwyczajnie szkodliwe.

Wprawdzie są to leki pochodzenia naturalnego, ale leki, tylko że ich producentom nie opłaca się wydawać ciężkich pieniędzy na uzyskanie atestu leku i wykorzystują furtkę w prawie, by produkowane leki sprzedać jako nie leki, czyli recepty i atestu. Jest to o tyle szkodliwe, że na ulotce danego leku zamieszcza się fałszywą informację, że nie jest on tym, czym jest, czyli lekiem. W tej sytuacji nabywca w dobrej wierze, zwiedziony fałszywą informacją, zażywa ów lek w przekonaniu, że stosuje tzw. suplementację diety i jakoś nie zwraca uwagi, że na tej samej ulotce jest długi wykaz schorzeń, które ów rzekomy suplement leczy. Gdyby informacja na owej ulotce była zgodna z prawdą, że to jest lek, miałby szansę zastanowić się, czy aby warto go stosować, czy nie lepiej by było usunąć przyczynę choroby, miast maskować jej objawy lekarstwem.

W nazwie tych leków, zwanych suplementami, jest jeszcze jedna fałszywa nuta wskazująca, że są one naturalne. Naturalne suplementy - gdzie w naturze występują takie dziwy, jak oczyszczone witaminy, chelatowane minerały czy wyekstrahowana lecytyna albo koenzym Q10? Nigdzie. Są one produkowane w fabrykach z odpadów powstających w produkcji przetworów roślinnych i odpady poubojowe pozostałe w produkcji wyrobów mięsnych. Są to zatem leki pochodzenia naturalnego, co jest niewątpliwą ich zaletą. Wadą zaś jest fakt, że w ich produkcji używa się odczynniki chemiczne niezbędne do wyekstrahowania poszczególnych składników z masy poddanej obróbce. A więc ich produkcja jest identyczna jak produkcja cukru w cukrowni. Bez przesady zatem leki owe tyle samo mają wspólnego z naturalnymi, co cukier w kostkach wyrabiany z naturalnych buraków albo trzciny.

Czemu zatem wciska się ludziom kłamstwo, że są to dodatki do żywności, czyli suplementy? Rzecz w tym, że producenci wykorzystują lukę w kwalifikacji leków, do których tzw. suplementy diety nie należą, nie ma zatem potrzeby uzyskania na nie drogich atestów, jak to ma miejsce w przypadku leków. I mimo że ulotka przy takim suplemencie zawiera zazwyczaj długą listę chorób, których objawy dany lek leczy... wg prawa nie jest on lekiem, tylko dodatkiem. Czy to tylko niewinne nieporozumienie? Ależ nie! Gdyby nabywca wiedział, że to co kupuje jest lekiem, to mógłby zastanowić się, czy aby w jego przypadku jest uzasadnione przyjmowanie leków bez konsultacji z lekarzem. Szczególnie lekarze medycyny naturalnej chętnie wykorzystują leki pochodzenia naturalnego w leczeniu chorób przez medycynę chemiczną uznawanych jako nieuleczalne uzyskując przy tym doskonałe wyniki, czego najlepszym przykładem jest doktor Janus. Ale dlaczego można uzyskać przy pomocy tych specyfików tak wyśmienite efekty? Dlatego, że są to dodatki do żywności? Nonsens!

A czy leki, przez nazwanie ich suplementami, przestają mieć efekty uboczne? Takie rzeczy mogą mieć miejsce tylko w medycynie, bo w naturze się nie zdarzają!

Autor: Józef Słonecki