Ważną sprawą profilaktyki zdrowotnej jest zrozumienie procesu samooczyszczania organizmu z krępujących go toksyn przy użyciu zarazków (bakterii i wirusów), który błędnie nazywamy chorobami. Wyraźnie na prozdrowotny charakter chorób infekcyjnych zwraca uwagę Hipokrates stwierdzeniem:
Choroby są procesem pozbywania się toksyn z organizmu. Objawy są naturalną ochroną organizmu. Nazywamy je chorobami, lecz w rzeczywistości leczą one choroby. Wszystkie choroby mają jedną przyczynę, choć objawiają się w różny sposób, w zależności od miejsca, w którym występują.
Chorobę infekcyjną można porównać do miejscowego stanu zapalnego, którego istotą jest ewakuacja toksyn w postaci ropy, czyli białożółtego lub żółtozielonego gęstego płynu, w skład którego wchodzą:
- fragmenty komórek bakterii żerujących na pożywce, którą stanowią dla nich nagromadzone toksyny,
- martwe białe krwinki padłe w walce z bakteriami, które już wykonały swą robotę,
- fragmenty komórek organizmu zniszczone w wyniku namnażania się wirusów,
- osocze.
Czasami, zamiast ewakuacji, organizm decyduje się na wchłonięcie ropy i wydalenie jej inną drogą, na przykład wątrobową lub przez gruczoły śluzowe przewodu pokarmowego.
Podobną rolę w wydalaniu toksyn pełnią także choroby infekcyjne, tylko że ich zakres jest o wiele większy - wielonarządowy albo ogólnoustrojowy. Także i w tym przypadku efektem aktywności zarazków jest wytworzenie ropy, która następnie jest wydalana albo w postaci wykwitów skórnych (miejscowych stanów zapalnych), albo w postaci wydzieliny błony śluzowej, najczęściej dróg oddechowych w postaci kaszlu i/ lub kataru, ale także przewodu pokarmowego.
Toteż objawów tego procesu samooczyszczania organizmu z toksyn w postaci kataru czy kaszlu nie należy blokować, gdyż nie ma to najmniejszego sensu. Nie jest ważne, czy katar lub kaszel trwa tydzień, dwa, czy też trzy tygodnie. Dopóki wydzieliny dróg oddechowych zawierają wydalinę w postaci ropy to znaczy, że organizm wciąż się oczyszcza, bo taka widać jest potrzeba.
Jednak często spotykamy się z zarzutami względem osób, u których długo utrzymuje się kaszel, w stylu: - Jak ty brzydko kaszlesz! Jak tak możesz? Zrób coś z tym kaszlem! Weź "coś", bo to grozi powikłaniami... (Mówiąc "coś" radzący ma na myśli oczywiście antybiotyk - bez dwóch zdań!). I tym właśnie sposobem możemy wyrządzić sobie krzywdę, albo własnym dzieciom, względem których takie praktyki stosowane są na porządku dziennym. No bo co pozytywnego możemy uzyskać, gdy zablokujemy wydalanie ropy krążącej w krwi i limfie? Przy sprawnej wątrobie możemy liczyć, że organizm sobie jakoś poradzi, wydalając toksyny drogą wątrobową, ale gdy wątroba jest przeciążona, co ma zwykle miejsce w przebiegu choroby, to co wtedy? W najlepszym przypadku organizm postara się wydalić krążącą ropę poprzez miejscowe stany zapalne - w postaci wysypek skórnych bądź ropnego zapalenia migdałków. Ale i na te objawy samooczyszczania organizmu medycyna ma sposoby, by je zablokować.
W rezultacie skazujemy swoje ciało na rolę śmietnika wypełnionego ropą i innymi toksynami, które niczym drogocenny skarb staramy się utrzymać łatając wszelkie wentyle bezpieczeństwa, którymi nasz organizm stara się uwolnić z zalegających w nim śmieci. A przecież, jak wiemy od Hipokratesa, to właśnie toksyny są przyczyną wszystkich chorób. Wprawdzie celem tego forum nie jest walka z medycyną, ani z kimkolwiek innym (bo ma jedynie pełnić rolę dydaktyczną), ale nie można oprzeć się wrażeniu, że medycyna pełni rolę wyspecjalizowanej fabryki chorób, bowiem myślą przewodnią przyświecającą wszelkim działaniom medycznym jest właśnie blokowanie wszelkich przejawów samoobrony organizmu przed przyczyną chorób - toksemią.
Toteż nadrzędnym postępowaniem profilaktyki zdrowotnej jest nie przeszkadzać organizmowi, który doskonale wie, co robi, gdy rozpoczyna proces samooczyszczania się z toksyn. Tutaj po prostu potrzebny jest czas, a nie fałszywie pojęta pomoc w postaci leków blokujących kaszel czy katar, nawet gdy według innych, czy nas samych, wygląda to "nieładnie" lub trwa zbyt długo, z medycznego rzecz jasna punktu widzenia. Po prostu, organizm potrzebuje czasu, by po pierwsze zniszczyć zarazki biorące udział w procesie oczyszczania, a po drugie, by wydalić wszystkie toksyny wymiatane z rozmaitych zakamarków ciała, a naszą rolą jest mu ten czas dać!
Zdarza się jednak, że wydalina błony śluzowej dróg oddechowych nadmiernie wysycha, przez co staje się bardzo gęsta, kleista, w związku z czym przykleja się do ściany dróg oddechowych wywołując charakterystyczne świsty powietrza, niedrożność górnych dróg oddechowych, czy też ataki suchego, bolesnego kaszlu. Wówczas odkrztuszenie jej kaszlem, czy wydmuchanie z nosa, staje się bardzo utrudnione, a czasami wręcz niemożliwe. W takiej sytuacji nie ma na co czekać - trzeba działać. Najprostszym naturalnym sposobem rozpuszczenia zgęstniałej wydzieliny jest syrop cebulowy i wodny macerat korzenia prawoślazu, natomiast w przypadkach zadawnionych wskazana jest mieszanka ziołowa oczyszczająca drogi oddechowe. Ale należy liczyć się z tym, że z rozpuszczeniem zgęstniałej wydaliny zalegającej ściany dróg oddechowych wiąże się wzmożenie kaszlu i/lub kataru, gdyż tylko w ten sposób organizm może zakończyć proces samooczyszczania się z toksyn.
Autor: Józef Słonecki