Czy to będzie bioenergoterapeuta, czy ktokolwiek inny zajmujący się leczeniem poprzez profilaktykę zdrowotną, czy w ogóle leczeniem, może natknąć się na przypadek, który nie ma nazwy medycznej, więc nazwijmy go błędnym kołem braku wchłaniania. Jest on tak samo trudny do leczenia, jak i do opisania, ponieważ nie ma tutaj ani końca, ani początku, jak to z kołem bywa. Dlatego nie pozostaje nic innego, jak przejść do sedna, na które składają się trzy zazębiające się wzajemnie czynniki:
- Pierwszy czynnik wynika z trzeciego i wpływa na drugi. Jest nim nabłonek jelitowy zbudowany z niesprawnych komórek, skutkiem czego nie potrafi on pełnić swojej podstawowej funkcji, którą jest wchłanianie substancji niezbędnych do budowy w pełni wykształconych, a więc pełnosprawnych komórek, w tym także komórek nabłonkowych.
- Drugi czynnik wynika z pierwszego i wpływa na trzeci. Jest to szczególna podatność niepełnosprawnych komórek nabłonkowych na uszkodzenia, wskutek czego pojawiają się w nim rozległe nadżerki, w których dochodzi do kontaktu systemu odpornościowego z zawartością jelit.
- Trzeci czynnik wynika z drugiego i wpływa na pierwszy. Jest nim reakcja systemu odpornościowego w kontakcie z zawartością jelit, szczególnie pokarmami białkowymi, skutkiem czego nowe komórki nabłonkowe, mające zastąpić te zdegenerowane, są także zdegenerowane, a więc nie potrafią pełnić podstawowej funkcji nabłonka jelitowego, którą jest wchłanianie substancji niezbędnych do budowy w pełni wykształconych, czyli pełnosprawnych komórek, w tym także komórek nabłonkowych.
Na domiar złego zdegenerowane komórki nabłonkowe są szczególnie podatne na uszkodzenia, wskutek czego pojawiają się w nim rozległe nadżerki itd.
Jeśli wydaje Ci się, Czytelniku, wszystko to nader skomplikowane, to dobrze Ci się wydaje, bo takie ono właśnie jest.
Chorych na błędne koło braku wchłaniania można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to dzieci, u których osłabienie kondycji nabłonka jelitowego nastąpiło wskutek kumulacji mikroudarów powstających jako skutek uboczny serii szczepień.
Druga grupa z błędnym kołem braku wchłaniania to dorośli, którzy chorobę zafundowali sobie sami, żyjąc w permanentnym stresie, nadużywając leków, czy w ogóle zainteresowali się własnym zdrowiem dopiero wtedy, gdy już je stracili.
W chorobie tej duży zakres stanu zapalnego, obejmujący całość brzucha, nie pozwala zogniskować zapalenia, co stwarza trudność nie do przeskoczenia w leczeniu jej bioenergoterapią. Z dziećmi sprawa jest nieco łatwiejsza, choć i tak leczenie trwa zwykle kilka lat. Dzieciom tym zalecam drakońską dietę, w której mogą jeść tylko królicze mięso (które nie może być zamrożone), ziemniaki, kapustę (surową, kiszoną, ewentualnie gotowaną bądź podsmażaną) i rosół wołowy z makaronem ryżowym, a do picia odgazowaną coca-colę. To zwykle ich przewody pokarmowe tolerują, i to z biedą, ale wystarczy, żeby ich nabłonek jelitowy zregenerował się.
Jeszcze gorzej przedstawia się leczenie dorosłych, cierpiących na błędne koło braku wchłaniania, zwłaszcza że u nich stan zapalny, oprócz jelit, obejmuje także żołądek, skutkiem czego ich przewody pokarmowe nie tolerują praktycznie niczego. Nawet zwykła woda może u nich wywołać bóle brzucha, w związku z czym bardzo trudno dobrać im jakąś sensowną dietę, żeby w ogóle mogli cokolwiek jeść. Na początek, na próbę, polecam im tę samą drakońską dietę, co dzieciom, z tym że produkty powinny być długo gotowane – godzinę, a nawet dwie, skądinąd bowiem wiadomo, że im dłużej gotowany posiłek, tym wyższa nań tolerancja pokarmowa.
Jeśli chodzi o oddziaływanie bioenergetyczne, to w wypadku dorosłych cierpiących z powodu błędnego koła braku wchłaniania przypomina ono także błędne koło, a to z tego względu, że nie można zogniskować stanu zapalnego, czyli że nie ma postępu w leczeniu. Przynajmniej mnie, jak dotychczas, nie udało się tego dokonać.
Autor: Józef Słonecki