Usytuowanie jamy nosowej w samym środku głowy czyni z niej najbardziej newralgiczny punkt naszego ciała. Jama nosowa ma wpływ na funkcjonowanie sąsiadujących z nią narządów aż pięciu zmysłów – słuchu, równowagi, smaku, węchu i wzroku. W jej zasiągu jest przysadka mózgowa – gruczoł dokrewny sterujący układem hormonalnym naszego organizmu. W jamie nosowej znajdują się ujścia zatok czaszkowych, toteż drożność jamy nosowej ma decydujący wpływa na to, czy zatoki w naszej głowie będą wypełnione powietrzem, zgodnie z zamysłem natury, czy też będzie w nich zalegał patologiczny śluz. Wyłapując drobiny kurzu, alergeny i drobnoustroje, jama nosowa pełni rolę filtra powietrza, przepływającego przez nią do pęcherzyków płucnych.
Prawidłowe funkcjonowanie jamy nosowej, wpływając na nasze samopoczucie, wpływa tym samym na naszego ducha. Jeśli mówimy: w zdrowym ciele zdrowy duch, to fundamentalnym warunkiem tego twierdzenia jest całkowita drożność wszystkich trzech kanałów powietrznych jamy nosowej, których zadaniem jest ogrzanie wdychanego powietrza. Temperaturę potrzebną do ogrzania powietrza dostarcza najbardziej ukrwiony organ naszej głowy – mózg, przy czym jest to jedyny mechanizm zdolny odprowadzić nadmiar ciepła z centralnej jego części, najbardziej narażonej na przegrzanie. Decydujące znaczenie ma tutaj kanał powietrzny górny zasilający swoisty mózgowy wymiennik ciepła – małżowinę nosową górną, a więc tę, którą od mózgu oddziela jedynie cienka blaszka sitowa kości sitowej.
1. płat czołowy mózgu
2. zatoka czołowa
3. ujście zatoki czołowej
4. małżowina nosowa górna
5. ujście zatoki klinowej
6. kanał powietrzny górny
7. ujście zatoki szczękowej
8. kanał powietrzny środkowy
9. ujście kanału łzowego
10. kanał powietrzny dolny
11. przedsionek nosa
12. podniebienie twarde
13. blaszka sitowa kości sitowej
14. przysadka mózgowa
15. siodełko tureckie
16. zatoka klinowa
17. kość klinowa
18. małżowina nosowa środkowa
19. migdałek gardłowy (trzeci migdałek)
20. małżowina nosowa dolna
21. ujście trąbki słuchowej
22. podniebienie miękkie
23. część nosowa gardła
24. języczek podniebienny
Do tego zakamarka ludzkiego ciała, jakim jest małżowina nosowa górna, powietrze dociera wyłącznie przy oddychaniu swobodnym. Intensywny przepływ powietrza mógłby zanadto schłodzić mózg, toteż przy szybszym oddychaniu strumień powietrza jest kierowany do środkowego kanału powietrznego, natomiast przy intensywnym oddychaniu powietrze przepływa wyłącznie kanałem powietrznym dolnym. Z tego względu oczyszczenie małżowiny nosowej górnej poprzez gwałtowne wydmuchanie powietrza, potocznie zwane wysmarkaniem, napotyka na fizjologiczny opór.
Do grzybiczej infekcji małżowiny nosowej górnej dochodzi zazwyczaj we wczesnym dzieciństwie wskutek zachłyśnięcia się dziecka mlekiem, albo w następstwie leczonego, a nawet nieleczonego kataru, którego dziecko nie potrafiło wydmuchać. Długotrwałe przyleganie jakiejkolwiek treści do błony śluzowej wywołuje w końcu jej stan zapalny, a więc podatność na zakażenie. By zapobiec zakażeniu zarazkiem bezwzględnie chorobotwórczym, organizm jako mniejsze zło dopuszcza zakażenie oportunistą, jakim jest komensalny, a więc nasz własny grzyb Candida albicans.
Grzyb, jak to grzyb, trawi pozakomórkowo, czyli że enzymy trawienne wydziela do podłoża, by następnie strawione substancje wchłonąć przez ścianę komórkową. Podłożem, w którym żyje, jest tkanka organizmu, toteż enzymy trawienne grzyba wywierają destrukcyjny wpływ nie tylko na komórki martwicze, ale także na sąsiadujące z nimi komórki zdrowe. Z czasem stan zapalny obejmuje coraz większą powierzchnię śluzówki jamy nosowej, zaś towarzyszący mu obrzęk wpływa na utratę drożności kanału powietrznego górnego, upośledzając mechanizm chłodzenia mózgu. Kto miał katar wie, że organizm, by nie dopuścić do niebezpiecznego przegrzania mózgu, spowalnia jego pracę, co objawia się wrażeniem przepełnionej głowy, spowolnieniem reakcji, brakiem koncentracji, rozkojarzeniem, rozdrażnieniem, podatnością na stres.
W przypadku utraty drożności kanałów powietrznych jamy nosowej spowodowanej infekcją grzybiczą objawy zazwyczaj nie są tak spektakularne, jak w przypadku kataru, niemniej jednak są. Zależność między temperaturą mózgu a samopoczuciem dawno temu odkryli hinduscy jogini, którzy opracowali tak zwane świadome oddychanie, czyli specjalną technikę oddychania, skupioną głównie na schładzaniu mózgu.
Pranajama, bo tak w sanskrycie* zwie się technika świadomego, a więc nienaturalnego oddychania, polega na oddychaniu tylko nosem, w związku z czym powietrze wydechu jest ogrzane, zatem efekt chłodzenia mózgu jest nieco ograniczony. Obecnie, gdy grzybica jamy nosowej przybrała rozmiary epidemii, wiele tak zwanych autorytetów tak zwanej medycyny naturalnej zaleca zmodyfikowaną technikę świadomego oddychania, polegającą na wdychaniu powietrza nosem i wydychaniu go ustami. Tym sposobem efekt chłodzenia mózgu, a tym samym efekt poprawy samopoczucia, zostaje zwiększony. Zapotrzebowanie na pozorowane zdrowie wzrasta wraz z rozwojem tak zwanych chorób cywilizacyjnych, toteż nie może dziwić, że także głupie oddychanie, eufemistycznie zwane świadomym, zdobywa coraz szersze kręgi naśladowców.
* Sanskryt to język staroindyjski, w którym zostały spisane Wedy – święte księgi hinduizmu zawierające teksty religijne oraz ówczesną wiedzę o świecie. W Indiach sanskryt pełni rolę podobną do tej, jaką w średniowiecznej Europie pełniła łacina.
Obrzęk śluzówki jamy nosowej wywołany aktywnością enzymów trawiennych grzyba Candida albicans to zaledwie preludium poważnych zmian chorobowych, ponieważ ów obrzęk odcina najgłębszy zakamarek jamy nosowej, jakim jest małżowina górna, zaś tkwiącego tam grzyba zamyka w swoistej pułapce. Szkopuł w tym, że grzyb wydala metabolity (produkty przemiany materii), które nie mogąc wydostać się na zewnątrz, przenikają kanałami nerwów węchowych przez blaszkę sitową kości sitowej do jamy czaszki.
Pierwszym miejscem, które niejako anatomicznie jest przystosowane do gromadzenia metabolitów grzybaCandida albicans, gdy pojawią się w jamie czaszki, jest siodełko tureckie – wgłębienie trzonu kości klinowej, w którym usytuowana jest przysadka mózgowa. Metabolity grzyba, upośledzając funkcjonowanie przysadki mózgowej, wpływają na funkcjonowanie układu hormonalnego, z czym wiążą się poważne komplikacje, najczęściej niekojarzone z grzybicą jamy nosowej, na przykład nieprawidłowe wydzielanie tyreotropiny (TSH) – hormonu sterującego pracą tarczycy.
Wśród metabolitów wydalanych przez grzyba Candida albicans znajdują się neurotoksyny*. Fizyczna obecność neurotoksyn w przestrzeni mózgowia wywołuje zmiany psychiczne, z czego należy wnosić, że choroby psychiczne mają podłoże somatyczne, nie zaś, jak każe wierzyć medycyna – psychosomatyczne. To tylko ściema, by rozwinąć sprzedaż leków psychotropowych. Takie postawienie sprawy, z naciskiem na somatyczne, a więc cielesne pochodzenie chorób psychicznych, ma fundamentalne znaczenie zarówno w zapobieganiu chorobom psychicznym, jak i ich leczeniu. Oczywiście, że metabolity grzyba Candida albicans nie są jedynym czynnikiem mogącym wpłynąć na funkcjonowanie mózgu, a nawet uszkodzić jego delikatną tkankę, tym niemniej poznanie tego mechanizmu pozwala zrozumieć wiele zjawisk, których medycyna nawet nie próbuje wyjaśnić, a jedynie skupia się na ich leczeniu.
Neurotoksyny wydalane przez grzyba Candida albicans mogą zaburzyć wydzielanie serotoniny** i dopaminy*** wywołując huśtawkę nastrojów – od euforii do depresji. Wówczas pojawiają się stany lękowe, brak pewności siebie i asertywności, a także niska samoocena, konsekwencją czego są problemy z dostosowaniem się do społeczeństwa. Zatrucie mózgu metabolitami grzyba wywołuje stan psychiczny zwany męczliwością zamiarową (wystarczy tylko pomyśleć o zrobieniu czegoś, a już jest się zmęczonym). Wszystkie te czynniki wywołują poczucie winy i pretensje do samego siebie, tłumioną wewnętrzną złość oraz niewspółmierne w stosunku do powodu (często całkiem błahego) wybuchy złości, nad którymi chory nie potrafi zapanować, mimo szczerych chęci. Człowiek w tym stanie nie potrafi zapanować nad własną psychiką, więc szuka pomocy. Na początek zwykle trafia w ręce psychiatrów, którzy przepisują mu leki psychotropowe, szybko jednak dochodzi do wniosku, że to nie to, gdyż leki te jedynie ogłupiają, natomiast spodziewanej poprawy stanu psychicznego nie przynoszą.
Ci, którzy nie chcą pogodzić się z życiem na lekach psychotropowych i szukają jakiegoś alternatywnego wyjścia, wpadają w ręce manipulatorów umysłów zalecających afirmacje, medytacje i inne socjotechniczne manipulacje zmierzające do zmiany postrzegania samego siebie. W tych technikach chodzi po prostu o to, by chory wmówił sobie, iż jest zdrowy, toteż wmawia mu się, że zdrowie fizyczne zależy od psychiki. Koronnym argumentem jest tutaj słowo „psychosomatyczne”, mające niejako wskazywać na psychiczne podłoże chorób somatycznych, czyli cielesnych. Są to czasami skuteczne metody, ale tylko na krótką metę, gdyż nie da się siebie oszukiwać w nieskończoność. Prawda w końcu musi wyjść na jaw. Wówczas może się okazać, że w tkance mózgowej zaszły trwałe zmiany, skutkujące tak zwanym rozszczepieniem jaźni – charakterystycznym objawem choroby psychicznej, zwanej schizofrenią.
* Neurotoksyny to grupa toksyn wykazujących powinowactwo do tkanki nerwowej.
** Serotonina to neuroprzekaźnik wydzielany w mózgu i przewodzie pokarmowym.
*** Dopamina to neuroprzekaźnik wydzielany przez neurony mózgu.
O zakażeniu jamy nosowej grzybem Candida albicans może świadczyć szereg pozornie niepowiązanych ze sobą objawów, które rzadko kiedy występują w jednym czasie u tej samej osoby. Dlatego każdy z niżej opisanych objawów powinien skłonić nas do prewencyjnego zakraplania nosa rozcieńczonym alocitem, gdyż jest to bodaj jedyny, a na dodatek bardzo skuteczny sposób leczenia tego schorzenia.
Najbardziej charakterystyczne objawy grzybicy jamy nosowej to:
Dziecko śpiące z otwartą buzią
Powinno zwrócić naszą szczególną uwagę, gdy dziecko śpi z otwartą buzią, bowiem może to być początek procesu zakażania jamy nosowej grzybem Candida albicans. W przypadku dzieci najczęściej wystarcza wdrożenie mikstury oczyszczającej oraz zasad zdrowego odżywiania, by wszelkie grzybice ustąpiły samoistnie, ale bywają wyjątki. Dzieci z reguły reagują szybko na metody prozdrowotne, więc poprawy należy oczekiwać w ciągu dwóch, trzech miesięcy od wdrożenia mikstury oczyszczającej oraz zasad zdrowego odżywiania. Jeśli to nie nastąpi, należy wdrożyć dietę prozdrowotną.
Dzieci na ogół źle znoszą zakraplanie nosa, dlatego warto spróbować, czy inne metody nie przyniosą spodziewanego efektu. Jeśli to nie nastąpi, należy wdrożyć zakraplanie nosa.
Kilka razy w dzień, a w nocy nawet częściej, zatkana jest raz jedna dziurka w nosie, raz druga, czasem obie. W skrajnych przypadkach dochodzi do całkowitej utraty drożności nosa. Zwykle towarzyszy temu napadowy wodnisty katar z serią kichnięć, szczególnie przy zmianie temperatury i/lub wilgotności powietrza. Okresowo pojawia się katar ropny, łatwo przechodzący w zapalenie zatok. Wówczas pociągnięcie nosem wywołuje ból w skroniach i/lub oczodołach.
Jest to uczucie ciała obcego, tkwiącego gdzieś w części gardłowej nosa. Uczucie to narasta w trakcie połykania śliny. Co jakiś czas odkleja się gęsta, kleista wydalina o charakterystycznym gorzkim smaku i ropnym zapachu. Tej przypadłości często towarzyszy uczucie przepełnionej, albo pustej, wrażliwej na zimno głowy. Po obudzeniu się chory ma wrażenie, jakby zamiast gardła miał twardą, chropowatą rurę, zaś jamę ustną wypełnia mu gorzka, gęsta ślina.
Chory odczuwa w gardle jakąś kluchę, jakby ciało obce, którego w żaden sposób pozbyć się nie może – ani próby przełknięcia, ani odkrztuszenia żadnej ulgi nie przynoszą. Wciąż czuje tę kluchę, która wprawdzie nie boli, ale bardzo przeszkadza – wywołuje lęk, rozstraja nerwy, więc osoba dotknięta tą dolegliwością staje się niecierpliwa i wybuchowa; kłębek nerwów.
Po obudzeniu się, a także w ciągu dnia, w nosie powstają grudki, potocznie zwane kozami, które już same w sobie są charakterystycznym objawem grzybicy. Zdrowy człowiek żadnych kóz w nosie mieć nie powinien, ponieważ śluz wydalany przez błonę śluzową jamy nosowej jest systematycznie przesuwany w stronę gardła, co zapobiega tworzeniu się grudek.
Powieki są nabrzmiałe i sprawiają wrażenie ciężkich, jakby były z ołowiu. W kącikach oczu okresowo pojawiają się białe naloty. Często występuje ból i szczypanie oczu nawet po niedługim oglądaniu telewizji, a także nadwrażliwość na światło słoneczne, dym i kurz, a nawet zapach perfum. Chory ma uczucie zalegania kłującego piasku w oczach. Po obudzeniu się powieki bywają nieomal sklejone, a na ich brzegach występują grudki zeschniętej wydzieliny koloru szarego. Pod oczami często pojawia się opuchlizna, tak zwane wory, które częściowo albo całkowicie zanikają w ciągu dnia. Spojówki bywają zaczerwienione, wywołując niewielki, ale niedający o sobie zapomnieć ból, najczęściej jednego oka, który co jakiś czas przechodzi w tzw. połowiczny ból głowy, zaś w czasie kataru ból potrafi być tak silny, że wręcz uniemożliwia funkcjonowanie.
Przedstawione objawy wskazują na ekspansję grzyba Candida albicans z jamy nosowej do oczodołu i/lub gruczołu łzowego (współistnieje wówczas wysychanie gałek ocznych), i/lub kanaliku łzowego (współistnieje wówczas nadmierne łzawienie).
Najczęściej u dorastającej młodzieży albo osób w podeszłym wieku występują okresy pogarszania się wzroku, którym towarzyszy nadmierne wypadanie rzęs, swędzenie powiek, szczególnie podczas katarów, a także zbyt częste mruganie z charakterystycznym wydłużeniem czasu zamknięcia oczu podczas mrugnięć („puszczanie oczek”), wymuszonym potrzebą mocnego uciśnięcia powiek, które przynosi pewną ulgę. Powieki najczęściej są obrzęknięte, oczy podkrążone, przekrwione, załzawione, a w kącikach co jakiś czas zbierają się białe, serowate smugi.
Są to bardzo charakterystyczne objawy zasiedlenia przez grzyba Candida albicans oczodołów.
Gardło jest niezwykle wrażliwe na zimno – nawet wypicie napoju o temperaturze pokojowej, albo napoju gazowanego, czy oddychanie chłodnym powietrzem wywołuje zapalenie błony śluzowej gardła, łatwo przechodzące w ostre zapalenie migdałków podniebiennych. Anginom, bo o nich mowa, najczęściej towarzyszą wysoka gorączka i ból, nierzadko tak silny, że nie tylko utrudnia przełykanie pokarmu, ale nawet przełknięcie śliny staje się nie lada wyczynem. Każda przebyta angina pozostawia po sobie zagłębienia w migdałkach, zwane kryptami migdałkowymi, w których czasowo lub na stałe obecne są czopy ropne. Migdałki zazwyczaj są powiększone.
Opisane objawy są charakterystyczne dla zakażenia grzybem Candida albicans części nosowej gardła.
Zaburzenia wydzielania hormonów przysadki mózgowej
Przysadkę mózgową często porównuje się do komputera sterującego ludzkim zachowaniem. I nie bez powodu, bowiem ten maleńki gruczoł, ważący niecały gram (0,5 - 0,8g), bezpośrednio lub pośrednio kontroluje wydzielanie hormonów dokrewnych, w związku z czym wszelkie niedomagania hormonalne u swego podłoża mogą mieć nieprawidłowe funkcjonowanie przysadki mózgowej, nierzadko spowodowane grzybicą jamy nosowej.
Hormony to endogenne (wytwarzane w organizmie) związki chemiczne, będące podstawowymi jednostkami układu wydzielania wewnętrznego (endokrynnego), odgrywającego istotną rolę w dostosowaniu organizmu do wpływów czynników zewnętrznych, utrzymaniu homeostazy, w procesie różnicowania i wzrostu komórek, a także procesie metabolizmu.
Układ endokrynny to skomplikowana współzależność gruczołów dokrewnych oraz wszystkich tkanek organizmu. Do gruczołów dokrewnych należą: przysadka mózgowa, szyszynka, grasica, tarczyca, przytarczyce, kora i rdzeń nadnerczy, wewnątrzwydzielnicza część trzustki (wyspy trzustkowe zwane wyspami Langerhansa), wewnątrzwydzielnicza część gruczołów płciowych.
Układ endokrynny pełni rolę podobną do układu nerwowego, jednak różni się szybkością i czasem oddziaływania na komórki docelowe. Regulacja nerwowa to szybki impuls nerwowy, natomiast hormon zostaje wydzielony do krwi i przez jakiś czas w niej krąży, aż trafi na powinowatą sobie komórkę, która rozpozna jego receptory białkowe. Po wchłonięciu i rozpakowaniu z otoczki białkowej hormon zostaje przeniesiony do odpowiedniej organelli i dopiero wówczas komórka zmienia swe funkcje (w zależności od rodzaju komórki i hormonu), które będzie realizować do czasu, aż inny hormon, zwany antagonistycznym, znowu zmieni jej funkcje. Przykładem mogą być hormony anaboliczne i kataboliczne, które w zależności od potrzeby wprowadzają komórki w anabolizm, ewentualnie katabolizm, by te tak różne procesy nie zachodziły jednocześnie w tych samych komórkach.
Hormony wydzielane przez przysadkę mózgową
Ten niewielki gruczoł dokrewny, jakim jest przysadka mózgowa, wydziela do krwi imponującą liczbę hormonów, a mianowicie:
- hormon wzrostu (GH), który reguluje rozrostem tkanek w procesie wzrostu organizmu, a także transportem aminokwasów, syntezą białek, przemianą glikogenu na glukozę, rozkładem tłuszczów zapasowych oraz utrzymaniem poziomu jonów wapniowych i fosforanowych, potrzebnych do rozrostu kości,
- prolaktyna (PRL) – hormon kobiecy zapoczątkowujący i podtrzymujący wydzielanie mleka (laktację), a także hamujący wydzielanie estrogenu, wskutek czego zablokowana zostaje owulacja, a w konsekwencji także menstruacja,
- kortykotropina (ACTH) – hormon adrenokortykotropowy, który pobudza korę nadnerczy do wydzielania kortyzolu i hormonów z grupy androgenów, regulujących m.in. procesem przemiany materii,
- folikulotropina (FSH) – hormon folikulotropowy pobudzający dojrzewanie pęcherzyków Graafa u kobiet, a także wydzielanie estrogenów u kobiet i mężczyzn,
- tyreotropina (TSH) – hormon tyreotropowy pobudzający tarczycę do wydzielania trójjodotyroniny i tyroksyny,
- lutropina (LH) – hormon luteinizujący, który u kobiet podtrzymuje jajeczkowanie i produkcję progesteronu, a u mężczyzn pobudza produkcję testosteronu,
- melanotropina (MSH) – hormon melanoforowy pobudzający komórki barwnikowe skóry do syntezy melaniny,
- oksytocyna (OXY) – hormon wywołujący skurcze macicy podczas orgazmu, ułatwiając tym samym transport plemników do jajowodu,
- wazopresyna (ADH) – hormon antydiuretyczny hamujący wydalanie wody w kanalikach nerkowych, dzięki czemu mocz zostaje odpowiednio zagęszczony,
- endorfiny, zwane też wewnętrznymi morfinami, to grupa hormonów wywołujących dobre bądź doskonałe samopoczucie.
Endorfiny, zwane nie bez powodu hormonami szczęścia, mają tak istotny wpływ na nasze życie, że nie od rzeczy będzie przyjrzeć się bliżej tym dziwnym hormonom, by zrozumieć wpływ grzybicy jamy nosowej na nasze ciało i ducha. Bodźce wywołujące wydzielanie endorfin możemy podzielić na dwie grupy: przyjemne i nieprzyjemne.
W stanie uradowania endorfiny powodują, że zapominamy, jak to się mówi, o całym świecie – znikają troski i problemy dnia codziennego; wpadamy w błogostan. Ludzie doznający tego stanu wpadają w uzależnienie, a wtedy zwyczajny śmiech, a nawet myśl o śmiechu wywołuje wydzielanie endorfin, by zaspokoić zapotrzebowanie organizmu na przeżywanie błogostanu.
Przysadka mózgowa i komórki mózgowe zakochanych wydzielają tak duże ilości endorfin, że rozstanie z ukochaną osobą porównywalne jest do odstawienia narkotyków. Przebywanie z ukochaną osobą wywołuje wydzielanie endorfin wprowadzające w stan euforii. Podczas miłosnych igraszek poziom endorfin wzrasta o 200%. Wyzwalają je bodźce płynące z całego ciała do mózgu, gdyż to mózg jest generatorem endorfin oraz orgazmu. Impulsem do wydzielania endorfin może być samo wspomnienie ukochanej osoby, wspomnienie przeżytej rozkoszy, a nawet wyobrażenie miłosnej rozkoszy, mimo że nie została przeżyta.
Od dawien dawna znany jest stan przejęcia kontroli umysłu nad ciałem, zwany złapaniem drugiego oddechu, będący następstwem długu tlenowego, występującego podczas długotrwałego nadmiernego wysiłku fizycznego.
W procesie pozyskiwania energii w komórkach mięśni następuje zamiana glukozy na produkt przejściowy – kwas mlekowy, który jest przekształcany na kwas cytrynowy, ten zaś jest spalany, w wyniku czego powstaje energia oraz produkty przemiany glukozy na energię – dwutlenek węgla i woda. Jest to spalanie kompletne, zwane tlenowym albo aerobowym.
Spalanie beztlenowe (anaerobowe) jest spalaniem niekompletnym, spowodowanym niedostateczną ilością tlenu w stosunku do zapotrzebowania na energię. W sytuacji deficytu tlenu, zwanego długiem tlenowym, kwas mlekowy nie może być przekształcany na kwas cytrynowy, więc odkłada się w mięśniach, tworząc tak zwane zakwasy. Konsekwencją oddziaływania kwasu mlekowego na strukturalne włókna mięśniowe są uszkodzenia, zwane mikrourazami, a także stan zapalny mięśni, niezbędny w procesie regeneracji uszkodzeń, oraz typowy objaw stanu zapalnego – ból.
W normalnych warunkach ból jest bezpiecznikiem – hamulcem zabezpieczającym przed degradacją organizmu przez jego posiadacza, jednak w sytuacjach ekstremalnych, gdy w grę wchodzi walka o przetrwanie, konieczność ucieczki, pogoni bądź długotrwałej wędrówki, taki ogranicznik jest poważną wadą. Natura przewidziała tę ewentualność i wyposażyła nas w specjalne leki – endorfiny podnoszące mózgowy próg odczuwania bólu oraz zmęczenia i jednocześnie poprawiające samopoczucie.
Efektem wydzielenia endorfin jest opóźniona bolesność mięśni, czyli uczucie bólu i dyskomfortu mięśni szkieletowych występujące 8 - 24 godzin po wysiłku, ustępujące samoistnie po 5 - 7 dniach.
Dzięki endorfinom starożytni bohaterowie dokonywali czynów wręcz nadludzkich, toteż współcześni nazywali ich herosami, czyli zrodzonymi ze związku człowieka i boga. 490 lat p.n.e. grecki żołnierz Filippides w bitwie pod Maratonem wpadł w taką euforię, że bez odpoczynku przebiegł 37 kilometrów tylko po to, by jak najszybciej zanieść wieść o zwycięstwie Greków nad Persami do Aten. Endorfiny pozwoliły Filippidesowi donieść wiadomość i wykończyć swój organizm, gdyż zdołał tylko wypowiedzieć słowo „zwycięstwo”, po czym wyzionął ducha.
Pojęcie „drugi oddech” znane było od dawna, zarówno wśród uprawiających sporty, jak i niesportowców. W roku 1897 podczas „gorączki złota” tysiące poszukiwaczy złota musiało pieszo przebyć setki kilometrów, by dotrzeć do Gór Skalistych, gdzie nad strumieniem Bonanza Creek, dopływem rzeki Klondike, odkryto bogate złoża tego kruszcu. Liczył się czas, gdyż pierwsi zajmowali najlepsze złotodajne działki. Piechurzy zauważyli, że gdy przetrzymali pierwsze zmęczenie, to mogli iść i iść, nie czując ani zmęczenia, ani znoju wędrówki. Jakby złapali drugi oddech.
W latach 70. ubiegłego stulecia drugim oddechem zainteresowali się amerykańscy naukowcy, w związku z rosnącą w Stanach Zjednoczonych modą na jogging* i nazwali go euforią biegacza. Później okazało się, że ów mechanizm generowania stanów euforycznych przekłada się na inne formy aktywności fizycznej – pływanie, jazdę na rowerze, narciarstwo biegowe, wioślarstwo długodystansowe, podnoszenie ciężarów, kulturystykę, aerobik, a także gry zespołowe, takie jak piłka nożna, koszykówka, siatkówka.
Badania wykazały, że po 45 minutach wysokiego albo 60 minutach umiarkowanego wysiłku fizycznego przekroczony zostaje tak zwany próg anaerobowy, czyli moment, w którym komórki mięśni przechodzą ze spalania aerobowego na spalanie anaerobowe. Niedotlenienie i ból wywołują silne wydzielanie endorfin, dzięki czemu poprawia się samopoczucie oraz zwiększa się wytrzymałość i odporność organizmu na ból – umysł przejmuje kontrolę nad ciałem.
W przeciwieństwie do narkotyków, które krótkotrwale fałszują odczuwanie bodźców, endorfiny są hormonami, a więc przestawiają funkcje komórek do czasu, aż hormon antagonistyczny przestawi je z powrotem. W tym przypadku wydzielanie hormonów antagonistycznych nie jest sterowane żadnym impulsem, więc stan euforyczny utrzymuje się stosunkowo długo – od dwóch do pięciu dni (w skrajnym uzależnieniu od sportu jeden dzień). Po tym czasie ośrodki odczuwania bólu i samopoczucia zaczynają sygnalizować faktyczny stan organizmu, a więc pojawia się ból zakwaszonych mięśni oraz nadwyrężonych stawów, a także faktyczne samopoczucie, niezafałszowane narkotyzującym wpływem endorfin.
Ludzie uzależnieni od endorfin nie potrafią normalnie funkcjonować bez katowania swojego organizmu, który to proces autodestrukcji zwie się uprawianiem sportu. Czynią tak, ponieważ dają wiary sloganowi – sport to zdrowie – co jest oczywistą bzdurą, bowiem zdrowie to zdrowie: samo w sobie jest wartością użyteczną.
* Jogging („amerykański styl”) – obżeranie się fast foodami i bieganie, by spalić nadmiar kalorii. Popularność joggingu wzrasta wraz ze wzrostem ilości aptek.
Organizm zdrowego człowieka reguluje poziom endorfin zgodnie z zapotrzebowaniem, a więc nie ma tu miejsca na fałszowanie faktycznego stanu zdrowia narkotykami, nawet endogennymi, czyli wytwarzanymi w organizmie. W tej sytuacji ból mięśni jest tym, czym powinien być – sygnałem, że została przekroczona ich wydolność, a więc dalsza eksploatacja, owszem, jest możliwa, ale wiąże się z degradacją mięśni, ścięgien, stawów i innych elementów aparatu ruchowego. Zmęczenie jest sygnałem, że należy odpocząć.
Zdrowy człowiek nie musi ciągle uprawiać seksu albo bez przerwy myśleć i paplać o seksie, by pobudzać wydzielanie endorfin, bez których czuje się podle. Zdrowy człowiek nie jest uzależniony od sztucznych stymulatorów, a to mu daje swobodę wyboru między obowiązkiem a przyjemnością, pracą a relaksem, zdrowym stylem życia a niezdrowymi wyskokami. I w każdej z tych ról zdrowy człowiek czuje się dobrze, bo jest po prostu sobą. Nie musi udawać kogoś innego ani udowadniać sobie i innym, że jest kimś innym niż jest, bo jest mu dobrze tak, jak jest.
Autor: Józef Słonecki