Syndrom Mesmera

Franz Anton Mesmer (1734 - 1815) nie chciał poddać się doktrynie nakazującej skupianie się wyłącznie na usuwaniu objawów chorobowych, bez ustalenia ich przyczyny. Po ukończeniu studiów medycznych Mesmer interesował się wpływem planet na organizm ludzki, a efekty swych badań zawarł w pracy doktorskiej pt. O wpływie planet na ciało ludzkie (De planetarum influxu in corpus humanum), przedłożonej na uniwersytecie wiedeńskim w 1776 roku, a następnie ogłoszonej drukiem w roku 1788. 

Następnie zajął się eksperymentami z przykładaniem na schorzały narząd magnesu, w wyniku czego u pacjenta następowało przesilenie pociągające za sobą zniknięcie objawów choroby. W trakcie eksperymentów Mesmer zauważył, że poruszanie magnesem w pobliżu miejsca objętego chorobą przyspiesza proces zdrowienia, aż w końcu doszedł do wniosku, że samo zbliżenie dłoni do chorobowo zmienionego miejsca daje efekt porównywalny do tego, jakby w dłoni był magnes. Ponieważ metoda była skuteczna także w eksperymentach na zwierzętach (nie tylko na ludziach) – zasugerowany używanym wcześniej magnesem – zjawisko to Mesmer nazwał magnetyzmem zwierzęcym, zaś energię, która wywoływała reakcje organizmu pacjenta (dziś zwaną bioenergią), nazwał fluidem.

Ten sposób leczenia nie był niczym nowym w ówczesnej Europie, lecz zarezerwowany był jedynie dla „namaszczonych” królów i ojców kościoła jako dar nadany im z łaski bożej z racji zajmowanego stanowiska. Natomiast Mesmer uważał, że zjawisko oddziaływania jednego żywego organizmu na drugi jest czymś zupełnie naturalnym i starał się wyjaśnić je bazując na dostępnej ówcześnie wiedzy naukowej. Swoją doktrynę (będącą podwalinami nowoczesnej bioenergoterapii) Mesmer przedstawił w dwudziestosiedmiopunktowej publikacji:

  1. Istnieje wzajemny wpływ pomiędzy ciałami niebieskimi, Ziemią oraz organizmami żywymi.
  2. Istnieje fluid przenikający wszystko i nieznoszący próżni, którego subtelność nie pozwala na jakiekolwiek porównanie. Ze swej natury fluid ten jest zdolny do otrzymania, rozszerzenia i przenoszenia wszelkich wrażeń ruchowych i jest środkiem tego wpływu. 
  3. To wzajemne oddziaływanie podporządkowane jest prawom mechanicznym, do tej pory nieznanym. 
  4. Z powyższego oddziaływania wynikają efekty alternatywne, które można traktować jako przypływ i odpływ. 
  5. Ten przypływ lub ten odpływ jest mniej lub więcej ogólny, mniej lub więcej poszczególny i mniej lub więcej złożony, a to w zależności od przyczyn, jakie go wywołują. 
  6. Dzięki tej „operacji”, najbardziej uniwersalnej ze wszystkich jakie ofiaruje nam natura, ujawniają się aktywne oddziaływania pomiędzy ciałami niebieskimi, Ziemią i jej podstawowymi elementami. 
  7. Od tejże „operacji” uzależnione są właściwości materii i organizmów żywych. 
  8. Ciało zwierzęcia odczuwa alternatywne efekty oddziaływania tego czynnika na układ nerwowy, a więc jako pobudzenia nerwów (podrażnienie). 
  9. Wpływ ten manifestuje się zwłaszcza w ciałach ludzkich, powodując w nich właściwości takie, jak posiada magnes. Analogicznie więc rozróżnia się przeciwstawne sobie bieguny, które mogą zostać połączone, zmienione, zniszczone (zlikwidowane) lub wzmocnione. Obserwuje się również zjawisko inklinacji (skłonności – przyp. J.S.) magnetycznej. 
  10. Właściwość ciał zwierzęcych, która czyni je zdolnymi do odczuwania wpływów ciał niebieskich i do wzajemnego odczuwania w stosunku do tych, które je otaczają stanowi analogię do oddziaływania magnesu, co zmusza do nazwania jej... magnetyzmem zwierzęcym.
  11. Działanie i możliwości scharakteryzowanego w ten sposób magnetyzmu zwierzęcego mogą udzielać się innym ciałom ożywionym i nieożywionym. Jedne i drugie stają się więc mniej lub bardziej wrażliwymi. 
  12. Czynność powyższa, jak i sama zdolność, może zostać przez te same ciała wzmocniona i poszerzona. 
  13. W trakcie doświadczeń obserwuje się przemieszczanie się materii, której subtelność przenika przez wszystkie ciała bez jakiejkolwiek straty swej aktywności. 
  14. Działanie jej odbywa się na wielkich odległościach bez pośrednictwa jakichkolwiek innych ciał. 
  15. Działanie to może być odbite i wzmocnione przez lustro, podobnie jak zachodzi to wobec światła. 
  16. Łączy się ona, udziela oraz rozszerza i powiększa poprzez dźwięk. 
  17. Powyższa zdolność magnetyzmu może być akumulowana, koncentrowana i przenoszona. 
  18. Nie wszystkie ciała ożywione są jednakowo wrażliwe, zdarza się nawet, chociaż zachodzi to nader rzadko, iż mogą one posiadać właściwości tak dalece przeciwstawne, że sama ich obecność (przy zabiegu – przyp. J.S.) całkowicie unicestwia wszelkie rezultaty magnetyzmu w innych ciałach. 
  19. Ta przeciwstawna, opozycyjna siła przenika również wszelkie ciała i podobnie może być przekazywana, akumulowana, powiększająca się, przenoszona, a także może ulegać odbiciu od lustra lub wzmocnieniu przez dźwięk. Stanowi to nie tylko brak czegoś, ale i sprawczą zdolność opozycji.
  20. Magnes, czy to naturalny czy sztuczny, jest – podobnie jak inne ciała – wrażliwy na magnetyzm zwierzęcy, a także na inne zdolności opozycji, co nie przeszkadza, że zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku jego działania na żelazo lub igłę kompasową nie doznaje najmniejszego zakłócenia. Dowodzi to, że zasada magnetyzmu zwierzęcego różni się zasadniczo od tej, jaka dotyczy minerałów. 
  21. Ten system jest w stanie dostarczyć nowych wyjaśnień dotyczących natury ognia i światła, a także teorii grawitacji, zjawiska przypływów i odpływów, magnesu i elektryczności.  
  22. Dzięki faktom pozna się, że magnes i sztucznie wytworzona elektryczność, jeśli chodzi o choroby, reprezentuje jedynie własności wspólne z kilkoma innymi czynnikami, jakie ofiaruje nam przyroda. Jeżeli więc dzięki zastosowaniu ich uzyskuje się korzystne rezultaty, to osiągane one zostają dzięki magnetyzmowi zwierzęcemu. 
  23. Dzięki praktycznym regułom, jakie zostaną ustanowione, uda się potwierdzić przez fakty, iż powyższa zasada może natychmiast leczyć choroby nerwowe, a pośrednio i inne. 
  24. Przychodząc z pomocą, lekarz jest uświadomiony odnośnie sposobu używania i stosowania swych środków leczniczych, doskonalenia ich oddziaływania oraz wywoływania i kierowania zbawczymi kryzysami (przesileniami) tak, aby nad nimi panować. 
  25. Przekładając metodę, można wskazać za pomocą nowej teorii chorób uniwersalną użyteczność zasady, jaka została im przeciwstawiona. 
  26. Posiadając jej znajomość, lekarz z całą pewnością będzie w stanie ocenić (określić) początek, naturę oraz postępy chorób najbardziej skomplikowanych. Przeciwstawi się ich rozwojowi i doprowadzi do uzdrowienia, nigdy nie narażając chorego na rezultaty niebezpieczne lub szkodliwe skutki, niezależnie od wieku, temperamentu i płci. Także i kobiety ciężarne w okresie rozwiązania odnosić będą te same korzyści. 
  27. I wreszcie powyższa doktryna pozwoli lekarzowi na właściwą ocenę chorób, na jakie mógłby on być narażony. Sztuka leczenia osiągnęłaby więc najwyższą doskonałość.

Jak widzimy, Mesmer był w gruncie rzeczy naiwny, bowiem wierzył, że otwiera oto nową erę w medycynie, łącząc starą już teorię Paracelsusa (1493 - 1541) z odkryciami naukowymi swoich czasów, a wszystko to dla dobra pacjenta. Sądził też, że środowisko lekarskie z ochotą przyjmie taki zwrot w podejściu do leczenia chorób. Jednak było akurat odwrotnie, bowiem niebywała skuteczność w leczeniu chorób i związana z nią popularność wywołała wściekłość w wiedeńskim środowisku lekarskim. Szykanowany, opuszcza Austrię i emigruje do liberalnego Paryża, gdzie ma nadzieję znaleźć zrozumienie dla swoich odkryć.

W Paryżu Mesmer rozpoczął praktykę, dziś nazwalibyśmy: bioenergoterapeuty, czym szybko zaskarbił sobie przychylność w niemal wszystkich kręgach społeczeństwa, bowiem z powodzeniem leczył bóle, porażenia kończyn, ślepotę i głuchotę – oczywiście wówczas, gdy dolegliwości te miały charakter nerwicowy. Nie spodobało się to środowisku lekarskiemu, które zaczęło wywierać na Ludwika XVI presję, by w końcu położył kres działalności tego, jak go nazywali, hochsztaplera. Naciskany, Ludwik XVI zwrócił się do Francuskiej Akademii Nauk o zbadanie sprawy. Zostały wyznaczone dwie komisje – interdyscyplinarna i lekarska.

W skład pierwszej weszły takie sławy ówczesnego świata naukowego, jak: astronom Jean Sylvain Bailly, chemik Antoine Laurent de Lavoisier, botanik Antoine Laurent de Jussieu, a także znany amerykański fizyk Benjamin Franklin. Wykonano szereg doświadczeń i stwierdzono: ...Nic nie wskazuje na istnienie zwierzęcego fluidu magnetycznego, a zatem fluid ten, jako nieistniejący, nie może wywoływać dobroczynnych skutków leczniczych. Benjamin Franklin swoją negatywną opinię uzasadnił słowami: To, czego nie da się zobaczyć, dotknąć ani powąchać, po prostu nie istnieje.

Warto też odnotować, że jeden z członków komisji, i to nie byle kto, bo sam Antoine Laurent de Jussieu, odmówił podpisania raportu i uznał za stosowne sporządzić własny. Nie potępia w nim teorii magnetyzmu zwierzęcego, jak pozostali członkowie komisji, lecz ostrożnie zachęca lekarzy do stosowania go w praktyce zachęcając, by: „...każdy lekarz mógł stosować metody, które uważa za korzystne dla chorego.” Jednak osamotniony głos Jussieu nie wywarł żadnego wrażenia.

Druga komisja – lekarska miała większy problem z zanegowaniem magnetyzmu zwierzęcego, bowiem nijak nie można było zanegować ludzi uzdrowionych przez Mesmera. Oczywiście z naukowego punktu widzenia nie są to żadne dowody, bowiem nikt tych chorych nie badał przed wykonaniem zabiegów, jednak było sporo świadków wyleczenia chorób, które przez lekarzy uznane były jako nieuleczalne. Toteż komisja zdecydowała się przeprowadzić eksperyment i poleciła, by dyrektorzy paryskich szpitali dostarczyli nieuleczalnie chorych, których mają „pod ręką”. Chorych było siedemnastu, po serii zabiegów jedenastu z nich Mesmer wyleczył, pozostałych sześciu nie. I to był koronny dowód dla komisji: nieuleczalnie chorych wyleczyć się nie da, o czym świadczy tych sześć przypadków. A co z tymi jedenastoma, uzdrowionymi przez Mesmera? Tutaj sprawa dla komisji też była jasna. Otóż po prostu pomylili się dyrektorzy szpitali, bo gdyby rzeczywiście dostarczyli chorych nieuleczalnie, to by ich wyleczyć nie było można – taka jest definicja choroby nieuleczalnej. Skoro natomiast Mesmer ich wyleczył, to ich choroby nie były nieuleczalne, a skoro tak – wyzdrowieliby także bez Mesmera i jego magnetyzmu zwierzęcego.

Po werdykcie obu komisji Mesmer opuścił Paryż, zaszył się gdzieś na prowincji Austrii, gdzie prowadził „normalną” praktykę lekarską. W niedługim czasie wszelki słuch o nim zaginął.

Ów incydent nazwany został syndromem Mesmera i jest synonimem pokrętnego wyjaśnienia wszelkich metod leczenia, zwłaszcza jeśli są skuteczne, ale nie są zgodne z jedynie słuszną metodologią, wyznaczoną przez tzw. autorytety medyczne.

Autor: Józef Słonecki