15 czerwca 2012 roku w „polskim” sejmie, przy jednym głosie przeciwnym, przeszło pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zapobieganiu kompromitacji WHO. Wychodzi na to, że ustawa niebawem wejdzie w życie. Nasze życie – moje, twoje, naszych najbliższych: wszystkich.
WHO bardzo się skompromitowała, ogłaszając w roku 2009 pandemię świńskiej grypy. Skutkiem tej kompromitacji jest nasilenie nikłego jeszcze wówczas ruchu antyszczepionkowego. Jak do tego mogło dojść? Zawiniła akcja medialna mająca zasiać panikę wśród ludności po to, by przed punktami szczepień ustawiły się długie kolejki, a stojący w nich ludzie truchleliby ze strachu, czy aby dla wszystkich starczy szczepionek. Tym sposobem miał być osiągnięty zadowalający (WHO) „stopień wyszczepienia”, planowany na powyżej 95%. Akcja spaliła na panewce, bowiem tylko rządy państw, w których ogłoszono pandemię świńskiej grypy, stanęły na wysokości zadania (za chlubnym wyjątkiem polskiej minister zdrowia, pani Ewy Kopacz) i wykupiły przewidzianą pulę szczepionek, natomiast społeczeństwa tych państw nie wystraszyły się świńskiej grypy i w długich kolejkach do punktów szczepień się nie ustawiły. I wtedy nastąpiła katastrofa – świńska grypa miała przebieg wyjątkowo łagodny, o wiele łagodniejszy od normalnej grypy sezonowej. O zgrozo – nie było milionów ofiar wśród niezaszczepionych. Praktycznie żadnych ofiar nie było, prócz WHO.
Zupełnie inaczej rzecz by się miała, gdyby „stopień wyszczepienia” był zadowalający (dla WHO), czyli zaszczepiono by owe powyżej 95% społeczeństwa krajów objętych szóstym alertem zagrożenia epidemiologicznego. Wtedy brak milionów ofiar, które miały paść ofiarą wirusa A/H1N1, przypisano by, rzecz jasna, skuteczności szczepionek.
Koszt wyprodukowania jednej szczepionki wynosi niespełna 4 centy, zaś jej wartość rynkowa to średnio 50 dolarów. Narkobiznes przy tym to mały pikuś. Globalna akcja szczepionkowa, zwana pandemią, to miliardowe zyski ze sprzedaży mielonych kurzych embrionów, zakażonych wirusem. Z takiej gratki biznes szczepionkowy nie zrezygnuje dobrowolnie, tym razem jednak postanowiono przygotować odpowiedni grunt. Na pierwszy ogień poszła Polska, w której nie tylko społeczeństwo, ale także rząd nie sprostał zadaniom postawionym przez WHO.
Nowa ustawa o zapobieganiu epidemiom odbiera wszelkie kompetencje rządowi, w tym także ministrowi zdrowia. W razie ogłoszenia epidemii rząd, za pieniądze podatników, a więc za nasze pieniądze, będzie musiał zakupić tyle szczepionek, by wystarczyło do zaszczepienia każdego obywatela, bez względu na wiek. Na tym rola rządu się kończy.
W nowym rozdaniu niebywałe kompetencje uzyskuje sanepid, porównywalne do kompetencji SS podczas okupacji. Funkcjonariusze sanepidu oraz wyznaczony przez tę instytucję personel medyczny, po ogłoszeniu epidemii, będą mieli prawo organizowania łapanek i przy użyciu przemocy bezpośredniej wstrzykiwać opornym zakażone wirusem mielone kurze embriony. Tym sposobem ma być osiągnięty zadowalający stopień wyszczepienia, a wówczas już nikt nie będzie mógł powiedzieć, że pandemia została ogłoszona pochopnie, gdyż nowy wirus, jaki zapewne się pojawi, jest w gruncie rzeczy niegroźny. Uniknięcie milionów ofiar tym razem przypisze się bezinteresownej troskliwości WHO, gdyż drugiej opcji już po prostu nie będzie.
Autor: Józef Słonecki